W praktyce szkolnej suchej nitki nie zostawia się zwykle na mającej słabość do mężczyzn Jagnie Pacześ - bohaterce "Chłopów" Reymonta. Czy była ona, jak chcieliby tego niektórzy, pozbawioną skrupułów uwodzicielką, femme fatale w rustykalnym płaszczu czy może jak zasugerowano to w nowym filmie na motywach głośnej powieści, jedynie ofiarą nastających na jej nieprzeciętną urodę, zaślepionych żądzą seksualną, lipieckich chłopów? Okazję, żeby rozstrzygnąć tę kwestię mieli uczniowie naszej szkoły, którzy w czwartek, 19 października, wybrali się do kina, by na dużym ekranie, nie tylko podziwiać aktorkę wcielającą się w jasnowłosą piękność, ale
i poznać wzruszającą historię wykreowanej przez Reymonta postaci.
Najnowsza ekranizacja "Chłopów" zdecydowanie różni się od tej sprzed 50 lat. Kadry do filmu zostały pokolorowane przez światowej sławy artystów, dzięki czemu obraz, w którym wystąpiła plejada polskich gwiazd, przypomina do złudzenia niezwykle udaną, dopracowaną w najdrobniejszych szczegółach animację. Efekt jest oszałamiający. A składają się nań zarówno przykuwające uwagę wizualizacje, stylizowane momentami m.in. na obrazy pędzla Józefa Chełmońskiego, jak i zawierająca elementy białego śpiewu, muzyka.
Chociaż "Chłopi" małżeństwa Welchmanów swoją premierę mieli niedawno, już zdobyli uznanie na całym świecie. Pewne jest już również to, że powalczą o Oscara. I nie ma się czemu dziwić. Wszak urzekają nie tylko fabułą, ale i rozwiązaniami graficznymi.
Krzysztof Kraszewski